68 lat temu miała miejsce jedna z bitew przesądzających losy II Wojny Światowej. Z okazji tej rocznicy
Wargaming.net przygotowuje dla nas specjal.
Na początek chcę Was zmusić do małej lekturaki, gdyż są to informacje, które każdy z nas choć raz powinien
przeczytać. Zaplanowany specjal ma za zadanie uczcić odwagę oraz pamięć ludzi, którzy stoczyli jedną z najtrudniejszych walk w tej wojnie. Chociaż
minęło prawie 70 lat, naszym obowiązkiem jest o tym pamiętać.
O 23.00 11 maja 1944 roku odezwało się 1060 alianckich dział, które rozpoczęły ostrzeliwanie niemieckich pozycji pod
Monte Cassino. Dla oczu obserwatorów widok był niesamowity. Zrobiło się jasno, jak w dzień, kiedy cała siła artylerii alianckiej wyładowywała się na
niemieckich umocnieniach, strzelając jakby na wiwat, na rozpoczęcie czwartej bitwy o Monte Cassino, która miała przynieść z dawna wyczekiwane
rozstrzygnięcie zmagań o masyw, klasztor i przełamanie linii Gustawa.
Do ataku przystąpiło lewe skrzydło sił alianckich. Na niczego nie spodziewających się Niemców uderzyli żołnierze 88.
i 85. dywizji, a wkrótce po nich do boju poszli żołnierze francuscy i 13. korpus brytyjski, forsując rzekę Rapido. O 1.00 do ataku ruszył 2. Korpus
Polski, o którego obecności na froncie wiedzieli już Niemcy, puszczając audycje radiowe w języku polskim, które miały zniechęcić Polaków do walki.
Wysiłek Niemców był jednak daremny, ponieważ żołnierze gen. Andersa gotowi byli do boju jako przedstawiciele wolnej Polski i Rządu Emigracyjnego. 13.
korpus bardzo szybko przeprawił się przez Rapido i uchwycił przyczółek na drugiej stronie rzeki.
Opadła jednak gęsta mgła, która utrudniła posuwanie się do przodu. Na szczęście, działało to również w drugą stronę,
ponieważ niemiecka artyleria nie mogła się wstrzelić w cel, nie widząc go. Rankiem widoczność się poprawiła, ale nie zmieniło to pozycji 17. i 19.
brygady. 8. dywizja indyjska mogła jednak liczyć na wsparcie sił 5. dywizji kanadyjskiej, której czołgi rankiem rozpoczęły przeprawę na drugą stronę
Rapido. Tej samej nocy szczęście nie sprzyjało również Amerykanom. Wprawdzie 88. dywizji udało się zająć południową część Monte Damiano, ale dalsze
natarcie utknęło w martwym punkcie, a straty niedoświadczonej w boju 88. dywizji "Blue Devil" rosły. Francuzi także zostali mocno przetrzebieni przez
ogień niemiecki, wdali się w walki o Castelfronte oraz zacięty bój o Monte Faito.
To samo można powiedzieć o walkach w polskim sektorze. Nocne natarcie przyniosło początkowy sukces w postaci wdarcia
się na wzgórze 593 około 2.30, ale nie powiodły się natarcia dywizji karpackiej na wzgórze 569. Wąwozem między Głową Węża a Widmo posuwały się
pododdziały dywizji kresowej. Straty rosły zbyt szybko, a postęp był niewielki. Saperzy, którzy mieli oczyszczać zaminowany teren, wkrótce w 90% byli
niezdolni do walki.
Tymczasem na wzgórze 593 wciąż docierały niemieckie kontrataki. Przy piątym uderzeniu Polacy nie wytrzymali i
zmuszeni byli do opuszczenia pozycji. Niemcy wyprowadzili je około 8.40. Walczące tam 2. batalion i 3. batalion nie mają już amunicji i odpowiedniej
liczebności. Po powrocie na polskie linie ppłk Brzósko określił straty 2 batalionu jednym słowem: "Wybity". To skłoniło Andersa do wycofania obu
dywizji po południu 12 maja. Ppor. Romański, ostatni obrońca 593 wycofał się o 19.30. W tym samym czasie 18. batalion walczący na Widmie został niemal
doszczętnie wyniszczony.
Dowódca był załamany niepowodzeniem, choć wszyscy zdawali sobie sprawę, iż nie jest winą Polaków, iż nie udało się
im sforsować obrony niemieckiej, doskonale przygotowanej do odparcia podobnych ataków. Gen. Leese był tego samego zdania i jeszcze wieczorem 12 maja
udał się do żołnierzy Andersa, aby podziękować im za ofiarną walkę. Jego 13. korpus także poniósł ciężkie straty sięgające trzech tysięcy ludzi. 8.
dywizja uchwyciła przyczółki po obu stronach Sant' Angelo, ale nie przełożyło się to na dalszy rozwój ofensywy. 28. brygada szybko wytraciła większość
łodzi desantowych. Mniej kłopotów miała 10. brygada, która przeprawiła się w sile części wszystkich batalionów.
Polska flaga na murach ruin klasztoru.
Rankiem mgła opadła, a artyleria ze Wzgórza Klasztornego zaczęła się wstrzeliwać w pozycje 4. dywizji. Dzięki
postawieniu zasłony dymnej i znacznemu wyniszczeniu sił niemieckich przez artylerię aliantów, udało się uniknąć masakry żołnierzy 4. dywizji. Ale bez
sił pancernych (a do tego potrzebny był stabilny most przez Rapido), nie można było liczyć na długotrwały sukces. Budowa mostu nie była jednak łatwą
sztuką przy wielogodzinnym ostrzale artyleryjskim wroga. Żołnierze pracowali przez całą noc nad ukończeniem konstrukcji. Około 5.00 13 maja most był
gotowy.
Na drugą stronę szybko zaczęły przeprawiać się Shermany. Czołgi wsparły natarcie 10. brygady, która zaczęła posuwać
się w kierunku północnym, obierając za cel drogę numer 6. Przyczółek stale umacniano, a Niemcy nie byli już w stanie skutecznie skontrować i
zniszczyć przeprawy.
Po południu 12 maja 8. dywizji indyjskiej udało się zająć Sant' Angelo. Niemcy rozpoczęli nocą odwrót, a na miejsce
zmęczonej 4. dywizji zaczęły przybywać świeże oddziały 78. dywizji "Battleaxe". Na jej lewej flance walczyły jednostki amerykańskie, ale im nie
sprzyjało szczęście. Nie udało się zdobyć Santa Maria Infante, a atak obu dywizji został zatrzymany już 13 maja. Tego samego dnia gen. Juin i jego
żołnierze zdobyli Monte Maio i rozpoczęli oczyszczanie górskich bunkrów. Nazajutrz meldowano, iż linia Gustawa wreszcie została przełamana, a Francuzi
lokują się w Castelfronte. Ich sukcesy wprawiły w osłupienie Niemców, którzy teraz zmuszeni byli do wycofania się.
Podobnie rzecz się miała na lewej flance linii alianckich, gdzie 14 maja Amerykanie ruszyli do przodu, odkrywając,
iż wróg pozostawił Santa Maria Infante. Zwycięstwo Francuzów było kluczem do przełamania pozycji w dolinie Liri i na masywie Cassino. Leese dostrzegł
szansę i postanowił ponownie rzucić do walki Polaków, tym razem w finalnym uderzeniu na klasztor zaplanowanym na wieczór 16 maja.
Brytyjczycy posuwali się do przodu, a Niemcy rozpoczęli ewakuację linii Gustawa, pozostawiając na Wzgórzu
Klasztornym ponad 200 żołnierzy z dywizji spadochronowej. Po raz kolejny artyleria sprzymierzonych ostrzelała klasztor, co było przygrywką do ofensywy
dywizji kresowej, której do rana udało się opanować Colle Sant' Angelo. Pada również Widmo, szturmowane przez 16. batalion. O 5.45 dowódca 15. pułku
ułanów raportuje: "16 batalion zdobył i oczyścił Widmo całkowicie". Rankiem Polacy ruszyli na wzgórze 593, aby ponownie zmierzyć się z pozycją, która
do tej pory była nie do zdobycia.
Rozgorzały też walki o Sant' Angelo, gdzie kontruderzenie wyprowadzili Niemcy. Pewna część polskich kompanii została
tam odcięta, niemalże bez amunicji i możliwości odwrotu. Niektórzy rozpoczęli obrzucanie niemieckich stanowisk kamieniami. Sierżant Czapiński
zaintonował "Jeszcze Polska nie zginęła". I oto w samym sercu Włoch rozległ się hymn narodowy Polski. Wkrótce przybyła odsiecz.
Na lewo walczyli żołnierze z Karpackiej, szturmując wzgórze 593. Bezskutecznie, opór Niemców był za duży. Ale 17
maja alianci byli już blisko. Brytyjczycy z 4. dywizji przekroczyli drogę numer 6, zagrażając klasztorowi odcięciem. W związku z tym Kesselring i von
Vietinghoff zdecydowali się na wycofanie spadochroniarzy, aby nie pozostawiać ich na pewną śmierć lub niewolę. Rozkaz wkrótce potwierdzono: "Opuścimy
Cassino. Odwrót na Senger Riegel. Utrzymaliśmy Monte Cassino. Niech żyje Führer". Wielu ze spadochroniarzy zdawało sobie sprawę, iż właściwie zostali
okrążeni przez wojska wroga. Postanowili przebijać się na własną rękę. 17 maja Brytyjczycy zajęli już Cassino a jednostki polskie szykowały się do
wkroczenia na Monte Cassino.
O 6.35 18 maja Polacy raportują o zajęciu "Massa Albanetta", zaraz potem do sztabu dochodzi informacja, iż opanowano
wzgórze 569. I wreszcie o 7.55 przychodzi potwierdzenie, iż 5. batalion o 7.12 wszedł na wzgórze 593. Rankiem 18 maja na ruinach klasztoru pojawiła
się biała flaga. Ppor. Kazimierz Gurbiel wraz z tuzinem żołnierzy udał się na wzgórze, aby oficjalnie zająć tereny przyklasztorne. Polacy nie mają
przy sobie narodowego sztandaru, wobec czego na ruinach zatykają flagę 12. Pułku Ułanów Podolskich, która łopocze na wietrze, oznajmiając wszem
i wobec, że oto bitwa o Monte Cassino zakończyła się zwycięstwem alianckich sił, i że to Polacy wkroczyli tam, gdzie do tej pory nie mogli wejść
sprzymierzeni.
Plutonowy Emil Czech grający Hejnał Mariacki obwieszczając zwycięstwo.
Linia Gustawa została przełamana, Monte Cassino zdobyte.
Specjal trwać będzie od godziny 7:30 czasu polskiego w piątek 18 maja, do 7:00 we wtorek 22 maja będziecie mogli skorzystać z następujących zniżek:
1. 50% zniżki na następujące pojazdy:
- M4 Sherman, amerykański czołg średni V tieru
- M10 Wolverine, amerykański niszczyciel czołgów V tieru
- M5 Stuart, amerykański czołg lekki IV tieru
- M7 Priest, amerykańskie działo samobieżne IV tieru
- PzKpfw IV, niemiecki czołg średni IV tieru
- StuG III, niemiecki niszczyciel czołgów V tieru
- JagdPz IV, niemiecki niszczyciel czołgów VI tieru
- Grille, niemieckie działo samobieżne IV tieru
Ciekawy kawałek historii. Bardzo podoba mi się ten artykuł. Chciałbym by było więcej opisanych wydarzeń historycznych dotyczących bitew z użyciem ciężkiego sprzętu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
PS. A potem Monte Cassino zostało bez beczki wina ;P